Musisz iść rozpamiętywanie tego, co było, ciągnie Cię w bardziej zagłębiasz w to, co było, tym bardziej odsuwasz od siebie to, co jest i to, co może to jest niedobre dla możesz zrobić?Jeżeli ktoś Cię nie docenia, puść go ma takiej siły, by kogoś zmusić do zmusić go, by był w naszym przeciwnie. Z takiego zmuszania, to tylko kupa nieszczęść odejść dla własnego prostu musisz zostawić to za że to że że Twoje życie bez niego nic nie jest warte. Że nie potrafisz jednak, że tak się nie da. Nie da się kochać za dwoje, kochać trzeba we kochasz za się za za tak naprawdę sama we czujesz, że coś jest nie że kręcisz się w masz nadzieję, że on się zmieni, dlatego tkwisz w tym, nie zadając się na bylejakości, licząc, że on to od epizodu do się wiedziała, jak bardzo się sobie, że czas zadać sobie pytanie, dlaczego kochasz nieobecnych. Dlaczego kochasz kogoś, kto Cię że to miłość, że to przeznaczenie. A ja myślę sobie, że ani jedno, ani mnie to jest Kobietą, która kocha za Ci miłość nie miłość leczy, wzmacnia, toksyczna łamie każdego kochasz za bardzo jeśli jesteś uzależniona od miłości,Twoje życie nie należy do w rękach kogoś nie możesz, być na każde jego zawołanie, bo boisz się, że znajdzie sobie kogoś że go stracisz, paraliżuje Cię na każdym twoja niego jesteś że ktoś taki, jak on, jest dla Ciebie czymś najlepszym, co mogło Cię spotkać, myślisz musisz postarać się jeszcze być jeszcze lepsza, ładniejsza, w końcu to Ci jednak kiedyś powiedział, że facet, jeśli kocha, potrafi góry gotów być tu i być częścią tego Twojego nie tylko w nim jak to jest u Was?Odpowiedź na to pytanie, to klucz do gry, którą ktoś jest w Twoim życiu naprawdę, to go jednak nie, to spróbuj coś wciąż jeszcze jest szansa, że dasz wartościową, mądrą czas taką to nie jest niczyją Ciebie są ludzi, którzy są gotowi na to, byś wpuściła ich do swojego życia. Powiedzenie nie temu, co toksyczne, choć dla Ciebie teraz trudne, w przyszłości zatem może okazać się najlepszą rzeczą, jaką dla siebie musisz zrobić?Musisz zrozumieć, że wszystko zaczyna się od wszystko zaczyna się w gdy pokochasz siebie, będziesz gotowa, kochać innych. Będziesz wiedzieć jak ich kochać , by nie krzywdzić sobie, że warto to wiedzieć...Edyta Maria BożydarZ cyklu Kochać jak to łatwo powiedzieć...
Kurde musiałam wysłać esa siostry i odruchowo wbiłam jego nr. Spytał tylko o co chodzi i kiedy napisałam,że to do siostry było tylko aha ok. I tyle:( Głupia jestem,kazałam mu nie pisać Przypomniała mi się dziś pewna myśl na temat miłości. Korzystając z nadarzającej się okazji rzadkiego ostatnio kontaktu maszyny do pisania z moim mózgiem, a może na odwrót, nie omieszkam się z Wami nią podzielić. Pamiętacie co ustami Małego Księcia mówił Antek Święty-Exupéry [dziwnie się chłopina nazywał!…]? – szło to mniej więcej tak: jeśli kogoś kochasz puść tę kreaturę wolno. Jeśli wróci jest Twoja, jeśli nie wróci, nigdy Twoja nie była. Oczywiście jest wersja alternatywna, która radzi w przypadku, gdy lafirynda wróci, puścić ją jeszcze raz wolno, bo skoro wróciła znaczy, że nikt jej nie chciał. Mnie najbardziej bawi wariacja tych dwóch filozofii życiowych w postaci opowiastki jak to przychodzi kompletnie załamany rzuceniem go przez kobietę mężczyzna do mędrca i pyta: „jeśli kocha to wróci, prawda?”. Na co mędrzec, mistrz ciętej riposty odpowiada po dłuższej chwili zadumy nad tą sytuacją: „a chuj wie”… I tak to właśnie trochę jest w życiu z naszymi relacjami z partnerami. Nikt nie wie co tym partnerom któregoś pięknego dnia może strzelić do głowy i kiedy dokładnie trzasną drzwiami od namiotu i sobie od nas w cholerę gdzieś pójdą. Do tego nikt, ale to nikt nie wie czy kiedyś do nas jeszcze wrócą, bo czasem albo ich coś na ich drodze pożre i wtedy mogą nie mieć czym do nas wrócić lub coś lub ktoś ich na tym gigancie spotka, a oni połaszczą się na jakąś Taniznę z Chin i już z tym kimś ku chwale Złotej Tandety sobie zostaną. Dlatego zawsze postuluję, aby nie dać się zwariować, puszczać wolno wszystkich bez wyjątku, nikogo nie zatrzymywać, tak często jak to tylko jest możliwe i nie wyczekiwać jak stara babcia w oknie, kiedy chłop nareszcie z gospody wróci. Wróci to wróci. Dorosły w końcu jest. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że aspekt wyczekiwania kogoś na kogoś leży niestety już zaledwie o krok od oczekiwania czegoś od kogoś. Leży też o jakieś dwa kroki od kontrolowania kogoś czymś lub kimś, a zaledwie trzy kroki od wkurwienia kogoś sobą tak bardzo, że na bank nie będzie temu komuś się chciało nawet pomyśleć by do kogokolwiek zapragnąć wracać. Tak będzie zmęczony samą wizją powrotu i tym, że wszystkim poprzez ten powrót ma na świecie zrobić się miło i ciepło tylko na pewno nie samemu zainteresowanemu. Najstarsi górale wiedzą, że jak chłop jest mądry to sam się będzie pilnował i nie trzeba za nim łazić i sprawdzać co robi, z kim jest i co mu się na smartfonie za lala akurat – kątem oka widać wyświetliła, z którą to niby romansuje i na pewno nie tylko romansuje i na sto procent robi to po kryjomu od dłuższego już czasu. W ogóle z nauką wszechświatową jest tak, że taki tryb niełażenia za człowiekiem i niezawracania mu co i rusz gitary, zdążył się dorobić swojej nazwy i utrwalenia na stałe w kulturze masowej. Mówimy wtedy o zaufaniu człowieka do człowieka. Już komiksy z Tytusem, Romkiem i A’Tomkiem a także Biblia dotykały blisko aspektu wzajemnego zaufania. Nie będę przytaczać głupiego Dekalogu lub innych wierszyków z poradami typu co by tu jeść by się nie wykończyć na nadwagę. Tam wszędzie bohaterowie lub natchnieni mądrością autorzy domagają się od czytelnika zaufania. I dokładnie tak samo jest w życiu. Kiedy już człowieka naszego, tego jedynego spotkamy i dopadniemy, takiego któremu względnie dobrze z oczu patrzy i wyględny jest na tyle, że warto mu zaufać to nie pozostaje nam nic innego jak mu wtedy właśnie ufać i w tym ufaniu bezgranicznie nam tkwić. I zapewniam Was drogie akurat Panie bo Panów takich nie znam, że kontrolowanie i sprawdzanie faceta nie ma nic wspólnego ani z troską o niego, ani tym bardziej z zaufaniem do niego. Wręcz przeciwnie. Mężczyzna śledzony, napastowany, wypytywany, przesłuchiwany to człowiek pozbawiony nie tylko życiowego luziku, ale wręcz skazany zaocznie za czyny, których jak powszechnie wiadomo jeszcze nie popełnił. Po co Wam dzwonić do siedmiu kolegów, aby ustalić gdzie on jest, tylko po to by usłyszeć od pięciu z nich, że jeszcze śpi, a od dwóch, że się akurat myje i nie może teraz rozmawiać. Na co Wam dziewczyny osiemdziesiąt sześć niepołączeń od Was wyświetlonych na telefonie Waszego faceta. Kiedy ten człowiek budzi się zaspany, nie jest mu od tego wcale lżej na sercu – ani od niepołączeń, ani od wątpliwości co poprzedniej nocy się mu przytrafiło z tego co pamięta lub raczej nie pamięta. I teraz ciekawe jak Wy myślicie: – czy człowiek ukarany bezlitośnie za wypicie jednego małego piwka więcej na imprezie, które jak to mówił klasyk jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło, którego przecież wcale ostatecznie nie wypił, to prędzej czy później, tego piwka co miał go nie wypić, on następnym razem w podobnych okolicznościach nie wypije? Bo i czemu nie, skoro karę za niewinność swą niesłusznie odsiedział, a piwko zasadniczo lubi? Zaufanie do człowieka ma bardzo wiele form. To, że facet był na imprezie i nie odbierał telefonu nie oznacza nic więcej, poza tym, że nie odebrał telefonu bo być może był akurat czymś zajęty. Nie oznacza, że już nie kocha i nie tęskni. Nie oznacza też, że rajcują go inne kobiety, które tam spotkał. A nawet jeśli podobają mu się te inne kobiety, które tam spotkał, to nie jest to koniec świata tylko milion lat ewolucji i fizyka kwantowa samczego mózgu. I co z tego, że mu się podobają. Nadal nie ma przesłanek by orzec, że nie kocha i nie tęskni. Brak jego zasięgu w durnym telefonie nie oznacza wcale tego, że którąś sobie na noc upolował i chwilowo jest zajęty czesaniem jej włosów tu i ówdzie. Podobnie zaufanie polega na tym, że gdy chłop namówiony przez kolegów, pójdzie z nimi do klubu go-go lub nawet gdzieś indziej, to żaden zarazek mu się tam nie przytrafi, bo zaufanie u normalnego faceta implikuje wierność. Wiec zapewniam – nawet pół zarazka ani kawałka ejdsa nie przyniesie niezależnie, gdzie się akurat wtedy szlajał. Dziś nasz świat to ocean wzajemnych łatek przyszytych partnerowi z braku do niego zaufania. Nie ufamy naszym partnerom, politykom, pornosom, przepisom drogowym i papieżom. Przechodzimy przez ulicę jednokierunkową i sprawdzamy dwa kierunki. Tyle zaufania do świata nam zostało… A na końcu gdy nihilizm się w nas zbierze, sami również postępujemy tak, że nie da nam się zaufać za grosz, bo nie ufamy nawet samym sobie, tak w odwecie, ostatecznie i wbrew całemu światu. Ten brak zaufania poddaje pod ogromny test naszą wierność. Po co być wiernym, skoro na końcu spotka nas od partnera to samo co za niewierność. Posądzanie, niegłaskanie, pogardzenie, odpychanie, odma i mina numer siedem taka na zesranie. Po co się starać, skoro nikt nie zauważy? Po co być miłym, skoro partner nie jest miły? Po co kochać, gdy dziś już nikt nikogo nie kocha? I co wtedy? I to właśnie wtedy czas rzucić wszystko w cholerę, spakować te rozterki i zamieszkać w Bieszczadach… 5. „Kochanie kogoś, kto cię nie kocha, jest jak przytulanie kaktusa. Im mocniej się trzymasz, tym bardziej to boli. - Nieznany. 6. Szczerze mówiąc, wszystko zależy od perspektywy, jeśli nadal chcesz czegoś, czego nie masz. 7. „W porządku jest kochać kogoś, kto cię nie odwzajemnia, o ile jest wart, abyś go kochał. Gość ***** lega ***** Czy komus cos takiego sie trafiło? czy to tylko głupie powiedzenie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość łatwo się mówi puść wolno---> większość z nas boi się że nie wróci. W tym momencie nie wyobrażamy sobie życia bez tej osoby... ale uważam że to jak najbardziej prawda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość może i głupie ale mi się podoba i chyba coś w tym jest Dzięki za tę myśl :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ***** lega ***** czy ktos puscił wolno? i do kogos ktos wrócił? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach stoje właśnie przed takim dylematem,ale u mnie to"pusć go"to czarno widzę,...chociaż już go prawie nie ma obok mnie......:( wszystkie inne sposoby zawiodły. o kurcze,ale mi smutno:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nio ja tak miałam ostatnio. jestem wodnikiem, on rowniez wiec doskonale rozumiem ze nie mozna do niczego zmuszac. Jestesmy razem, kocha, teskni, chce byc ze mna zawsze. Było cholernie ciezko, beczałam jak pojebana pierwszego dnia nie poszłam do pracy, nastepnego pracowałam zeby nie myslec. To zdecydowanie lepsze rozwiazanie niz swiadomosc ze sie zmusza do czegos druga osobe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Prawda. Potwierdzone naukowo;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach a mia sie sprawdzilo;D on zerwal wiec pozwolilam mu odejsc... przestalam sie odzywac do niego bo uwazalam ze to nic nie zmieni... A potem on stwierdzil ze jednak chce byc ze mna bo nie wyobraza sobie zeby mnie w jego zyciu nie bylo no i jestesmy razem i on zwariowal na moim punkcie:D hihi Jest lepiej niz bylo;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość rozbita------- dokładnie Cie rozumiem, byłam w długim zwiazku i sie zastanawiałam nad tym bo widziałam ze sie psuje i ze on niewie czego chce, w koncu naciskałam na niego i on to zakonczył, teraz postanowiłam dac mu odejsc , nie nalegam wszystkie inne sposoby zawiodły wiec nic innego nie pozostało Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach kurcze:( a ja nie płaczę,nie chcę płakać,nie mogę płakac,bo się pogrążę...a wtedy mam swój koniec świata...nie chce sie tak czuć :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ja puscilam wolno bo sam nie widzial czego chce i wrocil i zrozumial po pewnym czasie czego chce.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość smutna----------- zauwazyłam ze nie ma co naciskac tylko puscic wolno, jak bedzie pewny czego chce wtedy juz moze byc tylko lepiej, fakt sie długo płacze ale pozniej moze byc tylko lepiej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach nie łam sie , wiem ze jesty cięzko. Teraz czujesz sie pogryziona i wypluta, myslisz ze wolałabys zdrade, oberacje bez narkozy etc. Nio ale bedzie lepiej. Jesli zrozumie i bedziecie razem to prawdziwie i na maxa. Jesli nie to lepiej ze odszedł, nie ma nic gorszego niz zycie z kims kto Cie nie kocha Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość rozbita---------- dokładnie nie mozna byc z kims kto Cie nie kocha bo to zabija od srodka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach ach dziewczyny pewnie,że nie można,ale wiecie czego się boje ,ze on nie wróci...:(:( Nas,takich prawdziwych Nas nie było już jakiś czas. ale ..... ja czuje do niego to co kiedyś,nic mniej tego uczucia a on choć mówi,że kocha to wyglada jakby nienawidził. zupełnie obojętny,na wszystko..na mnie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość Dragon75 Bardzo mądre powiedzenie i powinno obowiązywać w każdym związku. partner raz zdobyty nie jest naszą zdobyczą "aż do śmierci", zdobywać trzeba każdegoi dnia od początku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość zakochanacierpiącajuż Oj wiem dziewczyny o co chodzi:( Przeżywam właśnie to samo z moim chłopakiem, którego kocham ponad życie... Zaczelam sie sama od Niego odsuwac, bo nie mogę patrzec jak jest gdzieś obok ale już taki "nie mój":( Codziennie placze, w nocy nie mogę spac, przestałam jesc, bo czekam aż on zrobi jakis krok...owszem czesciej dzwoni do mnie, ale pytam sie po co?Rozdrapywac moje rany czy co? Jak dzwoni gada o pierdołach, co slychac i w ogóle... A ja glupia odbieram...wiem, że nie powinnam ale odbieram, chociaż dzisiaj pewnie skonczy się tak, że powyłączam wszystko-skejpa, gg i telefon, żeby dał mi święty spokój, bo nie daje już rady... Dodam że widujemy się praktycznie codziennie bo studiujemy na jednej uczelni, a mnie to zabija od środka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach A ile bym oddała za to, żeby znów było tak jak kiedyś między Nami... Tak jak jeszcze niedawno... Teraz on unika spotkan-jakichkolwiek, tylko takie przypadkowe na uczelni, unika mnie, a jeszcze w miniony weekend zapewniał o swojej wielkiej miłości do mnie... Nie umiem go zrozumiec:(:o:( Wie, że mnie rani... Ale co go obchodzą moje uczucia? Dlatego pozwolę mu odejśc, może się opamięta i Wam dziewczyny też tego życzę-żeby Wasi faceci się opamiętali w porę... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nie łam sie i odbieraj, pokaz tez ze jest zycie poza nim, bo przeciez jest. Wiem jak to jest kochac na maxa i wiem jak boli kiedy ta osoba odejdzie ale moze nie wraca bo wzbudzasz w nim poczucie winy i wpływasz na jego decyzje. Moze warto sie lekko zdystansowac i dac mu prawdziwy oddech. Rozmawiac normalnie o pierdołach, usmiechac sie, wspomniec ze kochasz ze tesknisz ale jestes dumna z siebie bo jestes silna . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ***** lega***** Powinnas w pierwszej kolejnosci porozmawiac szczeze ze swoim chłopakiem i sie dowiedziec co do Ciebie czuje i jak on to widzi, a pozniej jesli bedzie tak ze wiecej was dzieli niz laczy powinnas podjac decyzje, ja wiem ze jest ciezko, ja tez jej sama nie podjelam ale teraz widze ze jesli by sie tak nie stało to bysmy mieli siebie dosc i nie mogli na siebie spojrzec, moze własnie to jest rozwiazanie, dac mu odejsc ale tak naprawde jesli tego chce oczywiscie a jezeli wroci bedziesz wiedziała ze jest to cos bardzo cennego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Jesli mu pozwolisz odejsc i nie bedziesz grała zranionej owieczki to jesli kocha wroci. Musisz sobie uswiadomic ze jestes sporo warta, ze Twoje zycie to nie tylko on, pokazac ze jestes kims wyjatkowym kims dla niego. Zeby to zobaczył najpierw musisz sama w to uwierzyc :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Nic w nim nie wzbudzam, bo w ogóle nie rozmawiamy o Nas, o naszym związku, są inne tematy, ja już nie mam siły rozmawiac w kółko o tym co z Nami będzie!Skończyłam ten etap. Chociaż jest ciężko, boli jak cholera, muszę to jakoś przetrwac. Wczoraj jeszcze jak spotkalismy się na uczelni, nie chciał mi nawet dac buzi na powitanie, bo po co...nic nie powiedziałam. Dzisiaj jak udawalam że go nie widzę, podszedł sam, pocałował...ja udawałam że się spieszę na zajęcia...i tyle się widzieliśmy:( Tęsknie za Nim jak jakaś żeby zaproponował jakieś spotkanie poza nie...on ma co ja mu jestem potrzebna? I tyle z mojej miłości pozostało, wióry...:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach dziewczyny moze mi doradzicie..... my mamy dziecko,malutkie. byliśmy idealną parą,ale jak to w zyciu bywa pojawiły się przeskoczenia. codziennośc,nawał obowiązków,mijanie się sprawiły,ze jedno do drugiego kupe żalu miało. ja czułam się odtrącona,nie kochana,olana,zero czułości z jego strony. i jak mozna przymknąc oczy na to,że facetowi się nie chce garów zmywać tak nie mogłam żyć spokojnie obok takiego zimnego i obojętnego na mnie człowieka. to wszystko rosło..w nas. ja miałam żal o to a on o tamto. twierdził,że on tak nie chce żyć,ale naprawdę nic nie starał te jego -wyprowadze się... i zupełnie mnie powroty ,później czasami wcale nie się. a ja ze skrajności w skrajność. raz wyłam bo jest dla mnie taki obcy i nic nie zmienia a ja go tak kocham a raz krzyczałam,zeby spier jak tak bardzo chce bo dam rade. ale my mamy dziecko...nie po to chciałam tworzyć rodzinę by teraz pozwolić jak to wszystko się niszczy. jestem w stanie walczyc,ale już sposobu nie mam. on jest obok. 3 dzień nie ma go w domu. dzis byłam wściekła i zadzwoniłam .prosiłam by jutro zaopiekował się małym w czasie kiedy moja mama nie będzie mogła a ja będę w pracy i przy okazji dałam mu czadu. ze mam dośc proszenia się o pomoc w tak oczywistym przypadku -nasze dziecko,że jest taki i owaki. później podobne wiad mu wysłałam. oczywiście bez odzewu. i tak się zastanawiam czy nie zrezygnować z jego jutrzejszej wizyty. nie wiem czy dam radę pamiętając,ze najgorsze katusze i lamenty przechodziłam jak on był obok mnie i zachowywał się jak bym była dla niego obcą wtedy rozumiałam jak ktoś kogo kocham i ten ktoś mnie niby też jest obok mnie i nie jest wrażliwy na mój smutek i ból. i właśnie,nie wiem co to wiem czy jak go nie zobaczę to nie wybuchnę płaczem i znow dla mnie tragedia a dla niego to już w ogóle znów mnie widzieć w takim stanie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość ***** lega***** Wiesz co ja tez tak kocham, ponad zycie ale dałam mu odejsc... najlepsze na to jest zostawienie to swojemu biegowi i nie narzucanie sie, boli cholernie ale taka spokojna rozlaka i nieokazywanie zainteresowania facetowi moze duzo zdzialac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach gdybyśmy nie mieli małego to nie doczekałby się mojego dzisiejszego telefonu,napewno nie. ale we mnie rośnie złość!!!taka straszna wręcz nie do opisania-olał mnie i teraz jeszcze tak wyszło,ze ja z małym i ze wszystkim na głowie. ja mam zaraz straszne myśli...ze napewno dziecka nie kocha skoro,uciekł,nie zadzwoni,nie odezwie się....ja zwariowałam chyba:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach W takich sytuacjach jak pojawia sie dziecko jest 100 razy gorzej:(Niestety... Bo oboje wzieliscie za to malenstwo odpowiedzialnosc. Moim zdaniem powinnas mu pokazac ze swietnie sobie radzisz, nie plakac, nie histeryzowac, po prostu póki co olac go...niech zobaczy ze bez niego równie dobrze sobie histeriami nic nie wskurasz, tylko pogorszysz tak kiedys robiłam, a w pewnym momencie on przestał reagowac na moje łzy...Już go nie wzruszały...Więc teraz jestem silniejsza i nie placze, nie histeryzuję...On to widzi, ale co...jak raz potrafi byc cudownie, bo bylismy niedawno na tygodniowym wypadzie w góry, kiedy to był kochany i taki jakiego kocham najbardziej, a raz jest niesamowitym chamem, czuje wtedy jakby był zupełnie obcym człowiekiem:o Teraz sie od Niego izoluję i zobaczymy jak to będzie:o Dzwonił wczesniej mówił, że się później odezwie, ale póki co nieskazitelna cisza:o Tak tak czekam na ten telefon jak na zbawienie chociaz przyzekalam sobie że nie odbiorę:o:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach ja tez pusciłam. i wrócil, na chwile. potem ze mna było tylko gorzej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach malenka a co gorzej?Nie umialas juz zaufac pewnie, co? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach 10000000 razy gorzej,bo wiesz patrze na to dziecko i już mnie trzęsie.. ze razem chcieliśmy,że tak się kochalismy,a teraz co??? najgorsze jest,ze mam wrażenie ,ze on naprawde mnie juz znać nie chce a w sumie nie zrobiłam nic by nie chciał ratowac tego związku:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronachTłumaczenia w kontekście hasła "puść to wolno" z polskiego na angielski od Reverso Context: "Jeżeli coś kochasz - puść to wolno". Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate